Pieszczotliwie nazwałam je małymi radościami ale tak naprawdę są to tylko przedmioty w większości bez praktycznego znaczenia jednak myśl o nich sprawia mi niezrozumiałą radość.
W każdym roku lista powiększa się o jeden lub dwa i z niewiadomych względów nigdy nie zostaje zapomniana. Nie poddaję się byle zachcianką i selekcjonuje każdy nowy punkt jednak wewnętrzne dziecko dochodzi do głosu i kończy się to zwykle - chcę i basta. Tak, z pełną świadomością przedmioty o których tu mowa są większości ludziom zupełnie nie potrzebne do istnienia ale widać mnie na ich posiadaniu zależy przez lata i nie stają się mglistym wspomnieniem tylko bardzo wyraźnymi obrazami.
Niektóre z nich są już w moim posiadaniu inne mam nadzieję zdobyć prędzej czy później jednak nigdy nie zaprzestanę marzyć. Przedmioty o których mowa to taki mój osobisty Graal niczym tajemniczy przedmiot dla filmowej postaci Indiany Jones.
Magiczny świat dźwięków kojarzy mi się nieodzownie z boskimi dźwiękami harfy na której przypuszczalnie nigdy nie zagram chodź w mieszkaniu czy domu nie mam na nią miejsca to na szczęście w sferze marzeń jest go nieograniczona przestrzeń dlatego też jest moim numerem jeden zbytków którymi najchętniej bym się otaczała.
Jak większość kobiet lubię się przeglądać w lustrze ale sama tafla lustra to za mało...wolnostojące lustro w stylu retro to zbytek numer dwa na mej liście ale zadowoliłabym się ogromnym lustrem opartym - nie mocowanym na ścianie w ogromnej ramie - zażarcie wierze, że ten punkt zrealizuje niebawem a do kompletu znajdę miejsce na zwyczajny piękny w swej prostocie manekin krawiecki .

Żeliwny imbryczek jest na wyciągnięcie ręki, ale wraz z innymi przedmiotami oczekuje w długiej kolejce do realizacji. Sfera marzeń a może lista przedmiotów których chce być posiadaczką czy wtedy moja pogoń za "szczęściem " osiągnie kres? ...szczerze wątpię. Kolejnym niepotrzebnym przedmiotem jest błyskotka - dama kameliowa która marzy mi się od lat, natomiast wbrew pozorom nie jest ją łatwo zdobyć, marze o srebrno perłowej ale musi być koniecznie broszką taka kobieca zachcianka ;)
Moją listę zamykają dość nietypowe przedmioty gdyż od bardzo dawna pragnęłam być szczęśliwą właścicielką tzw. piersiówki małe eleganckie cudeńko nadające się doskonale na zimowe eskapady będące ratunkiem dla zziębniętych gardeł a jej zawartość stała się lekarstwem w czasie zimowych wypadów w góry. Teraz zastanawiam się czy ten zbytek nie okazał się koniecznością ponieważ czasem herbaciany czar to za mało.
Klepsydra jest ze mną od bardzo dawna a jej właścicielką stałam się w niezbyt przyjemnych okolicznościach, ale gdyby nie one nigdy nie pozwoliłabym sobie na ten wręcz magiczny odmierzacz czasu. Zegar jest sam w sobie wspaniały, idealne 60 minut pozwala mi na złudne poczucie
''władania ''czasem co wprawia mnie w przedziwne poczucie szczęścia i radości, którego nie wszyscy mają szczęście zaznać. Magiczny złocisty piasek przesypuje się w tam i z powrotem jednak nic nie spowolni biegnących chwil.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz