sobota, 29 października 2016

halloween ostatnie poprawki


                                                      

Kolejny w tym roku post z serii halloween muszę przyznać, że jestem przepełniona dumą, ponieważ co roku mam wielkie plany dotyczące tego dnia a nic nie wychodzi.
31 październik to dzień do którego chcę się przygotować lecz nagle staje się tak że jest już po wszystkim a ja nawet nie zaczęłam przygotowań....
W tym roku najwyraźniej jest mi dane nie przegapić tego czasu. Jeśli któreś z Was chce zorganizować spotkanie z racji halloween to warto zadbać o odpowiednią atmosferę. Nic bardziej nie pomoże jak
dekoracje, drobne zmiany sprawią, że wasz dom będzie przerażający nastrojowy ...










Obowiązkowym punktem są dynie oczywiście! Kolory takie jak czarny czerwony czy pomarańczowy to kolejny niezbędnik, świece dodadzą klimatu i  ciepła - zapewniam Was nie obędzie się bez nich.
Chyba że macie słomę na podłodze :P
Szukając inspiracji do tego posta znalazłam dekoracje z papieru, na początku pomyślałam,że one nie będą wyglądać dobrze jednak po chwili  uznałam co mi szkodzi? Spróbuje! Potraktowałam to jako niekonieczny dodatek lecz teraz widzą, że wyszło świetnie. Plusem wówczas jest cena, gdyż chyba nikt nie chce wydawać majątku na ozdoby, które i tak się gubią co roku.
Miłej zabawy dla poszukiwaczy strachu.



niedziela, 23 października 2016

Manicure na halloween

Przeminie szybko, jedna noc, nic celebrowanego w Polsce z roku na rok staje się coraz to bardziej popularne. Rozumiem tych którzy bronią swojej kultury i niechętnie podchodzą do takich świat. Ale może czasami tak dla zabawy można wpuścić do swojego świata coś innego? Duża część z nas traktuje ten dzień jako pretekst do zabawy i ''imprezowania''. Dla tych którzy nie mają ochoty, pomysłu lub czasu na przebranie zachęcam do drobnego akcentu na paznociach. Nikt nie zarzuci Wam drogie panie, że nie jesteście przygotowane... Przed zrobieniem manicure, myślałam że będzie to bardziej skomplikowane, natomiast okazało się banalnie proste. Jako miłośniczka manicure hybrydowego, wykonałam hybrydę.



Do dzieła:
1.Pierwszym etapem jest nałożenie koloru może to być czerń lecz równie dobrze będzie wyglądać biały czy czerwony. 
2.Następnie za pomocą sondy robicie dużą kropkę i tu w zależności jakiego koloru bazowego użyliście w moim przypadku to biały.
3. Po wysuszeniu robicie mniejszą kropkę również sondą u mnie czarna. 
4.Utwardzam, na całość nakładam top i gotowe!


Może nie jest tak straszny jak powinien być manicure na halloween lecz na pewno jest dziwny i niecodzienny a o to też chodzi w tym dniu... Strasznie dziwnego halloween i udanego manicure wam życzę;)



piątek, 14 października 2016

kryptonim jesienne zmagania

                                                     

Jesienna nostalgia przeniosła mnie na niezwykle  przyjemny spacer, z którego wróciłam z nowym pomysłem na wpis. Jesień chodź niezwykle barwna nastraja mnie zawsze sentymentalnie, mogłabym godzinami siedzieć w domu pijąc hektolitry herbat, ciesząc się nastrojem jaki nadają wnętrzu palące się świece oraz przenosząc się w świat dobrej lektury lub filmu okryta kocem. Dziś poczyniłam kroki by przełamać ten stereotyp i wyruszyłam przed siebie ale kogo chce oszukać?


                                         
Pierwszy krok wyznaczający kierunek jesień to całkowita dezorganizacja wnętrza szafy, zrobiłam to zupełnie bezwiednie kilkanaście dni temu, krok drugi to nabywanie botków i wierzchnich warstw, krok trzeci uzupełnienie zapasów świec oraz herbat ;) kolejne etapy następują po sobie jak lawina : zwiększona potrzeba przebywania w domu, wzmożona potrzeba kondensowania ostatnich promieni słonecznych, dbałość o usta na poziomie najwyższym.
Jesień przybiera dla mnie formę przygotowań do ofensywy a chłodne dni stają się zapowiedzią wojny jaką będę musiała stoczyć z tą i następującą po niej porą.


                                       
                                   


Perspektywa chłodnych krótszych dni odbiera mi pozytywną energię, której tak potrzebuję by przetrwać jesienny czas. Pokładam całą nadzieje w obszernych szalach swetrach i temperaturze uczuć ;)
Chłodne poranki sprawiają, że coraz trudniej opuszczam  powierzchnię  łóżka a wyjście z domu bez kubka czegoś gorącego zdaje się niemożliwe. Chodź lato dawno już za mną w torebce wciąż znajduje miejsce dla okularów tym razem z nieco mniejszym filtrem .


                                            
                                   
Jesień nie jest sprzymierzeńcem skóry i odporności dlatego staram się dostarczyć  mojemu organizmowi dodatkowego zastrzyku  witamin C w suplementach diety, pijąc soki ze świeżo wyciśniętych owoców i  warzyw. Jestem czujna wobec wroga przewrotnego i czyhającego na moje nierozsądne kroki, dlatego nie poddam się tak łatwo i nie weźmie mnie żywcem. Odziana w zbroję z zewnątrz i wewnątrz jestem przygotowana do starcia i spokojnie mogę przywitać się z piękną złotą jesienią.

                                 
                                   

               

środa, 12 października 2016

Gdańsk... po raz pierwszy


To po prostu... miejsce, w którym byłam pod wieloma względami ostatni raz. Szósty pod względem liczby ludności gigant kulturalny, naukowy, gospodarczy oraz komunikacyjny  to niestety widać. Dla miłośników intymności, samotności i kontaktu sam na sam z naturą to prawdziwe piekło! tłumy ludzi wszędzie, ogromne piaszczyste plaże, które mnie zniechęciły do przebywania na nich. Pomijając tłum, hałas, wszechobecne intensywne bodźce dobiegające do nas zewsząd, możemy zobaczyć To morze Tą historię Ten klimat i to coś. Najprawdopodobniej zobaczyłam zbyt mało cudownych miejsc, więc nie skupiałam się już na minusach! trochę minęło od mojego pobytu w Gdańsku więc zapomniałam już o tych wszystkich negatywnych rzeczach i pamiętam tylko zachwycające stare miasto, bajkowe kamienice, mnóstwo urokliwych uliczek i bram przejść, z których  każda ma swoją nazwę.




Plaża! to czego oczekuje od tego miejsca jest proste ale tam okazuje się zadaniem karkołomnym . Samotność, przestrzeń, miejsce, naturalne piękno. W sezonie  trudne jest osiągnięcie oczekiwań,  na próżno szukać ich w labiryncie parawanów oraz tonach śmieci . Jednak czasami może się to udać, możemy znaleźć tylko piasek tylko morze i tylko siebie.



Jarmark, to dla niego przybyłam do Gdańska! Korzeniami sięga do roku 1260 wówczas Gdańsk odwiedzało 400 okrętów przywożąc francuskie i hiszpańskie wina, jedwab, konfitury, bardzo drogie przyprawy korzenne, angielskie sukna, bursztyn, toruńskie pierniki czy rosyjskie futra. Zewsząd przybywali cyrkowcy, akrobaci i trupy aktorskie. W samo południe Gdańskie dzwony zwiastowały rozpoczęcie handlu i zabaw. Stale organizowany jest od roku 1972. Nie mogę ukrywać swojej miłości do jarmarków, więc byłam zachwycona lecz nie można tracić głowy gdyż może się stać tak iż nie dojdziemy do domu z powodu ilości zakupionych towarów lub zostaniemy tylko i wyłączne z morskim wiatrem w portfelu. Jeśli będzie mi dane raz jeszcze wrócić to tylko dla 757  jarmarku św. Dominika za rok!