środa, 12 października 2016

Gdańsk... po raz pierwszy


To po prostu... miejsce, w którym byłam pod wieloma względami ostatni raz. Szósty pod względem liczby ludności gigant kulturalny, naukowy, gospodarczy oraz komunikacyjny  to niestety widać. Dla miłośników intymności, samotności i kontaktu sam na sam z naturą to prawdziwe piekło! tłumy ludzi wszędzie, ogromne piaszczyste plaże, które mnie zniechęciły do przebywania na nich. Pomijając tłum, hałas, wszechobecne intensywne bodźce dobiegające do nas zewsząd, możemy zobaczyć To morze Tą historię Ten klimat i to coś. Najprawdopodobniej zobaczyłam zbyt mało cudownych miejsc, więc nie skupiałam się już na minusach! trochę minęło od mojego pobytu w Gdańsku więc zapomniałam już o tych wszystkich negatywnych rzeczach i pamiętam tylko zachwycające stare miasto, bajkowe kamienice, mnóstwo urokliwych uliczek i bram przejść, z których  każda ma swoją nazwę.




Plaża! to czego oczekuje od tego miejsca jest proste ale tam okazuje się zadaniem karkołomnym . Samotność, przestrzeń, miejsce, naturalne piękno. W sezonie  trudne jest osiągnięcie oczekiwań,  na próżno szukać ich w labiryncie parawanów oraz tonach śmieci . Jednak czasami może się to udać, możemy znaleźć tylko piasek tylko morze i tylko siebie.



Jarmark, to dla niego przybyłam do Gdańska! Korzeniami sięga do roku 1260 wówczas Gdańsk odwiedzało 400 okrętów przywożąc francuskie i hiszpańskie wina, jedwab, konfitury, bardzo drogie przyprawy korzenne, angielskie sukna, bursztyn, toruńskie pierniki czy rosyjskie futra. Zewsząd przybywali cyrkowcy, akrobaci i trupy aktorskie. W samo południe Gdańskie dzwony zwiastowały rozpoczęcie handlu i zabaw. Stale organizowany jest od roku 1972. Nie mogę ukrywać swojej miłości do jarmarków, więc byłam zachwycona lecz nie można tracić głowy gdyż może się stać tak iż nie dojdziemy do domu z powodu ilości zakupionych towarów lub zostaniemy tylko i wyłączne z morskim wiatrem w portfelu. Jeśli będzie mi dane raz jeszcze wrócić to tylko dla 757  jarmarku św. Dominika za rok!


 

 


                                                                                                                                                                   
   

   




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz