Jesienna nostalgia przeniosła mnie na niezwykle przyjemny spacer, z którego wróciłam z nowym pomysłem na wpis. Jesień chodź niezwykle barwna nastraja mnie zawsze sentymentalnie, mogłabym godzinami siedzieć w domu pijąc hektolitry herbat, ciesząc się nastrojem jaki nadają wnętrzu palące się świece oraz przenosząc się w świat dobrej lektury lub filmu okryta kocem. Dziś poczyniłam kroki by przełamać ten stereotyp i wyruszyłam przed siebie ale kogo chce oszukać?
Pierwszy krok wyznaczający kierunek jesień to całkowita dezorganizacja wnętrza szafy, zrobiłam to zupełnie bezwiednie kilkanaście dni temu, krok drugi to nabywanie botków i wierzchnich warstw, krok trzeci uzupełnienie zapasów świec oraz herbat ;) kolejne etapy następują po sobie jak lawina : zwiększona potrzeba przebywania w domu, wzmożona potrzeba kondensowania ostatnich promieni słonecznych, dbałość o usta na poziomie najwyższym.
Jesień przybiera dla mnie formę przygotowań do ofensywy a chłodne dni stają się zapowiedzią wojny jaką będę musiała stoczyć z tą i następującą po niej porą.
Perspektywa chłodnych krótszych dni odbiera mi pozytywną energię, której tak potrzebuję by przetrwać jesienny czas. Pokładam całą nadzieje w obszernych szalach swetrach i temperaturze uczuć ;)
Chłodne poranki sprawiają, że coraz trudniej opuszczam powierzchnię łóżka a wyjście z domu bez kubka czegoś gorącego zdaje się niemożliwe. Chodź lato dawno już za mną w torebce wciąż znajduje miejsce dla okularów tym razem z nieco mniejszym filtrem .
Jesień nie jest sprzymierzeńcem skóry i odporności dlatego staram się dostarczyć mojemu organizmowi dodatkowego zastrzyku witamin C w suplementach diety, pijąc soki ze świeżo wyciśniętych owoców i warzyw. Jestem czujna wobec wroga przewrotnego i czyhającego na moje nierozsądne kroki, dlatego nie poddam się tak łatwo i nie weźmie mnie żywcem. Odziana w zbroję z zewnątrz i wewnątrz jestem przygotowana do starcia i spokojnie mogę przywitać się z piękną złotą jesienią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz